sobota, 26 marca 2016

Something about s e c o n d h a n d s.




Cześć,

Dzisiaj chciałam poruszyć temat secondhandów, czyli inaczej polskich lumpeksów. Czy warto, co możemy tam znaleźć, jaki mamy do nich stosunek. (;


Jak wiadomo, jeszcze parę lat temu second handy nie były aż tak popularne, kupowały w nich osoby, które wiedziały, że dają one możliwość wyłowienia prawdziwej perełki, czegoś niepowtarzalnego i to, czego nie można dostać w sklepach. Moim zdaniem do sh przekonały nas trochę początkowo szafiarki, które zaczynając swoją przygodę z blogami modowymi, wiedziały, że ich stylizacje muszą być inne, że powinny korzystać nie tylko z ubrań dostępnych w sieciówkach, a na początku ich kariery nie mogły sobie pozwolić na ubrania od projektantów. I niektóre z nich do dzisiaj są im wierne, tak jak i ja. (:

Swoją przygodę z lumpkam (jak je czule nazywam) zaczęłam w liceum, początkowo kompletnie nie mogłam zapałać, cały ten chaos, bałagan, chemiczny zapach jakoś mnie blokowały, niby chodziłam, coś wzięłam, ale później nie bardzo to nosiłam. Oczywiście był przełomowy moment, kiedy w moje ręce wpadły dwa przepiękne sweterki marki Mark&Spenser, do dziś z resztą mam je w szafie. Wtedy poczułam, że już wiem, jak to robić, trzeba się wyłączyć, nie zwracać uwagi na tę całą aranżację, tylko skupić się na ubraniach, bo naprawdę można sporo rzeczy przeoczyć. (;

Nie jestem też typem osoby, która odwiedza nowe lumpki, gdzieś napotkane na drodze. Nie stoję też pod drzwiami przed otwarciem, czekając na świeży towar. Staram się chociaż raz w miesiącu wejść do mojego jednego, któremu jestem wierna od lat w mojej miejscowości. Zauważyłam ostatnio, że mają rzeczy z outletu h&m, więc niektóre rzeczy są nowe z metkami w bardzo przystępnych cenach, nie koniecznie z bardzo przestarzałych kolekcji. Dzięki temu jestem zaopatrzona w klasyczne czarne rurki na dłuższy czas. (:

A teraz pokaże, co ostatnio udało mi się złapać. ((;



Sukienka z River Island, z obniżoną talią i rozkloszowana u dołu. Pikowany, dość gruby materiał za całe 8 pln. (;


Sukienka z H&M, zapinana na placach na zamek. Cienki materiał, zwiewna i rozkloszowana. Cena to 12 pln.

Oczywiście na blogu pojawią się posty w tych sukienkach w stylizacjach, wtedy będą na pewno prezentować się o niebo lepiej, niż tak płasko ułożone. (;

A Wy co myślicie o sh? Chodzicie, szperacie czy raczej omijacie?

Pozdrawiam, K.

8 komentarzy:

  1. A ja znalazłam wspaniałą, zieloną bomber jacket za całe 5 zł, dokładnie taką jak obecnie w sieciówkach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wlasnie tez liczę na bombera, dlatego ostatnio pojawiam sie cześciej. Gratuluje super łupu! :))

      Usuń
  2. Świetnie sukienki udało Ci się wyszperać;) Ja też lubię odwiedzać takie sklepy, czasem znajdzie się prawdziwe cudeńka;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne rzeczy :) Też czasami lubię wejść do SH gdy mam wolną chwilę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę się wybrać na sh, ale ciągle nie mam czasu :) Po maturach :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana! Cudowny post i piękne zdjęcia, zapraszam do siebie! :*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twoją opinię. :)